freedom
Ostatni dzień mojej edukacji w tym roku szkolnym nie odznaczył się niczym wyjątkowym. Nie zleciał ani za szybko ani też się nie dłużył. Po prostu dało się odczuć, te siedem razy po czterdzieści pięć minut plus przerwy ale nie należało to do jakiś męczących zajęć. No, może z wyjątkiem polskiego, na którym powieki nieubłagalnie opadały w dół. Nie ma sensu żebym jeszcze pokazywała się w szkole. Zrobiłam wszystko co miałam zrobić i nic już nie zmienię. Nareszcie mogę uwolnić się od wszystkiego co wiąże się z nauką i książkami, na które powoli już nie mogłam patrzeć.
Jeszcze dwa tygodnie i to już naprawdę będzie koniec. Trzeba będzie założyć moje znienawidzone galowe ubranie i wysłuchiwać końcowych przemówień, których i tak nikt nie słucha. Przeważnie ta godzina na sali gimnastycznej upływa na mniej lub bardziej dyskretnych rozmowach i wyczekiwaniu kiedy w końcu rozejdziemy się do klas i otrzymamy coś na co czekaliśmy przez cały rok – świadectwa. I już nie będzie „trzeciej A” – klasy jeszcze przedmaturalnej, będzie za to grupa młodzieży, która za kilka miesięcy przystąpi do egzaminu dojrzałości. Już widzę oczami wyobraźni ten sajgon, który czeka nas od września. Te wszystkie nagonki o oceny, o maturę, o egzamin zawodowy, o maturę, o studniówkę i dla odmiany jeszcze o maturę. Na razie staram się jeszcze zachować spokój, złapać oddech przed tym co nieubłagalne i po prostu odpocząć. I nawet nie chcę myśleć o tym jak będą wyglądać wakacje 2014, nie będę nic planować bo na dzień dzisiejszy wydaje mi się to bez sensu. Co ma być to będzie. Jak się wynudzę to wynudzę a jak będzie coś ciekawego to będę wspominać. Z doświadczenia wiem, że planowanie nie jest moją mocną stroną ale tu nawet nie o to chodzi. Po prostu spontan dobra rzecz. Jak zawsze. Nie będę też planować tego co będę robić od września, składać obietnic, że będę się lepiej uczyć, że w ogóle będę się uczyć, że teraz to na pewno stawiam na systematyczność. Czas pokaże.
Wiem też, że po zakończeniu roku nie ma co liczyć na rozczulające sceny pożegnania, czy wspólne wyjście na pizzę, ewentualnie piwo. Wszyscy rozejdziemy się jak gdyby nigdy nic, jak w każde piątkowe południe, tak jakby nie dzieliły nas dwa miesiące a zaledwie dwa dni. Trochę mi szkoda, że przed taką rozłąką powiemy sobie tylko cześć, a dalej wszyscy jak najszybciej pójdą do domu. Szkoda mi, że nie będziemy mogli celebrować tego dnia, ostatniego takiego dnia. Za rok już nie będzie tak lekkiego pożegnania.
Coś mi się wydaje, że po prawie pół roku abstynencji (nie licząc małej szklaneczki piwa) sama zrobię sobie BeerParty zasiadając z chłodnym piwkiem przed moją najukochańszą trzecią częścią Harry’ego Pottera.
A jeszcze dziś rzucam na stos książkę od prawa, które szczęśliwie w tym roku mi się kończy. Żarcik oczywiście choć mam niezmierną ochotę to zrobić :p
A na razie do miłego napisania :)
Jeszcze dwa tygodnie i to już naprawdę będzie koniec. Trzeba będzie założyć moje znienawidzone galowe ubranie i wysłuchiwać końcowych przemówień, których i tak nikt nie słucha. Przeważnie ta godzina na sali gimnastycznej upływa na mniej lub bardziej dyskretnych rozmowach i wyczekiwaniu kiedy w końcu rozejdziemy się do klas i otrzymamy coś na co czekaliśmy przez cały rok – świadectwa. I już nie będzie „trzeciej A” – klasy jeszcze przedmaturalnej, będzie za to grupa młodzieży, która za kilka miesięcy przystąpi do egzaminu dojrzałości. Już widzę oczami wyobraźni ten sajgon, który czeka nas od września. Te wszystkie nagonki o oceny, o maturę, o egzamin zawodowy, o maturę, o studniówkę i dla odmiany jeszcze o maturę. Na razie staram się jeszcze zachować spokój, złapać oddech przed tym co nieubłagalne i po prostu odpocząć. I nawet nie chcę myśleć o tym jak będą wyglądać wakacje 2014, nie będę nic planować bo na dzień dzisiejszy wydaje mi się to bez sensu. Co ma być to będzie. Jak się wynudzę to wynudzę a jak będzie coś ciekawego to będę wspominać. Z doświadczenia wiem, że planowanie nie jest moją mocną stroną ale tu nawet nie o to chodzi. Po prostu spontan dobra rzecz. Jak zawsze. Nie będę też planować tego co będę robić od września, składać obietnic, że będę się lepiej uczyć, że w ogóle będę się uczyć, że teraz to na pewno stawiam na systematyczność. Czas pokaże.
Wiem też, że po zakończeniu roku nie ma co liczyć na rozczulające sceny pożegnania, czy wspólne wyjście na pizzę, ewentualnie piwo. Wszyscy rozejdziemy się jak gdyby nigdy nic, jak w każde piątkowe południe, tak jakby nie dzieliły nas dwa miesiące a zaledwie dwa dni. Trochę mi szkoda, że przed taką rozłąką powiemy sobie tylko cześć, a dalej wszyscy jak najszybciej pójdą do domu. Szkoda mi, że nie będziemy mogli celebrować tego dnia, ostatniego takiego dnia. Za rok już nie będzie tak lekkiego pożegnania.
Coś mi się wydaje, że po prawie pół roku abstynencji (nie licząc małej szklaneczki piwa) sama zrobię sobie BeerParty zasiadając z chłodnym piwkiem przed moją najukochańszą trzecią częścią Harry’ego Pottera.
A jeszcze dziś rzucam na stos książkę od prawa, które szczęśliwie w tym roku mi się kończy. Żarcik oczywiście choć mam niezmierną ochotę to zrobić :p
A na razie do miłego napisania :)
Wrzucam jeszcze kawałek, który cały dzień chodził mi po głowie i który miałam wrzucić dopiero na zakończenie roku szkolnego. Ale jak zwykle nie mogę się powstrzymać. Więc życzę również miłego słuchania. Buziaki :*

Dobrze, że wakacje już za pasem, bo chyba też nie byłabym w stanie już niczego bardziej konstruktywnego od wpatrywania się bezmyślnie w tablicę zrobić.
OdpowiedzUsuńChoć szkoda, że nie wybieracie się nigdzie z klasą, to jest fajny zwyczaj pójść, choćby z jedną czy dwoma osobami na pizzę, lody czy jeszcze co innego.
Miłych wakacji! :)
Czas lenistwa własnie się zaczął :P
OdpowiedzUsuńmi też szkoda, ale cóż, może w wakacje uda się zorganizować jakieś małe spotkanko nawet w maleńkim gronie i sobie odbijemy :)
ja również życzę Ci miłych wakacji i duuuużo słodkiego lenistwa :)
Takie nastawienie to ja rozumiem. :D
UsuńDziękuję bardzo. :)