dym w oku
Wszystko zaczęło się jakieś 300 tys. lat temu, kiedy jakiś nasz prapraprapra... dobra - daleki przodek - przez przypadek wrzucił kawałek stwardniałego mamuta do ognia. Mięcho, z którego nie wypływała krew i inne dziwne płyny okazało się znacznie lepsze, tak więc kiedy opanowano ten potężny żywioł jakim jest ogień, zaczęto coraz częściej powtarzać takowe czynności kulinarne jak pieczenie w nim potraw. Później piekli wszyscy i na różne sposoby: na kamieniach, na skórach, na patyku, w koziej głowie (?!)... Mania grillowania ogarnęła cały świat. A samo słowo grill zawdzięczamy podobno Indianom... Tak, tak trochę mi się nudziło więc znalazłam pewien artykuł (zapomniałam już na jakiej stronie) o historii grilla. Jako, że nie jestem mistrzem, co ja mówię, w ogóle nie posiadam umiejętności rozpalania grilla musiałam się czymś zająć. Ogólnie było fajnie, rodzinnie i całkiem zabawnie. Uwielbiam zapach węgla drzewnego <3. Nie obyło się też bez tytułowego dymu w oku, a raczej w oczach. Czemu leci akurat tam gdzie się znajduję?
Brak szkoły działa na mnie jak mocny energetyk. Odkąd zakończyłam edukację chodzę jakoś dziwnie ożywiona i nie narzekam co kawałek, że chce mi się spać. Zdążyłam już trochę odpocząć ale nie na tyle żeby wracać to ukochanej school ponownie.Nadal nie mam koncepcji na to jak mogę spędzić wakacje, chociaż powoli już kompletuję książki, które chcę przeczytać, filmy i seriale, które muszę obejrzeć i kilka rzeczy - jednodniówek - które chcę zrobić. Ale to nic konkretnego.
Zamierzam chyba zacząć pisać pamiętnik - ale taki prawdziwy - nie w przypadkowym zeszycie, tylko w jakimś ładnym notesie, który ma/będzie miał duszę. Już nawet się za czymś dziś rozglądałam.:) zobaczymy, co z tego wyjdzie :p
Wczoraj byłam u dentysty! O matko! Moja najdłuższa wizyta w życiu. Półtora godziny z otwartą buzią! Myślałam, że zejdę. I gdyby nie fakt, że muszę naprawić jeszcze dwa ząbki złożyłabym solidną obietnicę, że moja noga więcej w gabinecie stomatologicznym nie postanie!
Wczoraj było też organizowane spotkanie mojej grupy ze Szlachetnej Paczki, na które niestety nie dotarłam. Brakuje mi tego okresu, kiedy był czas działania wolontariatu. Miałam wtedy milion rzeczy na głowie bo jeszcze prawko, praktyki, szkoła... Ale jak wracałam codziennie do domu, około dwudziestej, padnięta jak pies Pluto czułam, że żyję. A teraz trochę się zastanawiam czy brać udział w kolejnej edycji, bo przecież matura, coś od czego zależy moja przyszłość. I mam dylemat jak cholera ! Może do października spłynie na mnie jakaś złota myśl/rada, która pomoże mi dokonać właściwego wyboru.
Muszę się też pochwalić, że zrobiłam swoje pierwsze w życiu bezy i wyszły całkiem smaczne :) Jestem mistrzem cukiernictwa :D
Brak szkoły działa na mnie jak mocny energetyk. Odkąd zakończyłam edukację chodzę jakoś dziwnie ożywiona i nie narzekam co kawałek, że chce mi się spać. Zdążyłam już trochę odpocząć ale nie na tyle żeby wracać to ukochanej school ponownie.Nadal nie mam koncepcji na to jak mogę spędzić wakacje, chociaż powoli już kompletuję książki, które chcę przeczytać, filmy i seriale, które muszę obejrzeć i kilka rzeczy - jednodniówek - które chcę zrobić. Ale to nic konkretnego.
Zamierzam chyba zacząć pisać pamiętnik - ale taki prawdziwy - nie w przypadkowym zeszycie, tylko w jakimś ładnym notesie, który ma/będzie miał duszę. Już nawet się za czymś dziś rozglądałam.:) zobaczymy, co z tego wyjdzie :p
Wczoraj byłam u dentysty! O matko! Moja najdłuższa wizyta w życiu. Półtora godziny z otwartą buzią! Myślałam, że zejdę. I gdyby nie fakt, że muszę naprawić jeszcze dwa ząbki złożyłabym solidną obietnicę, że moja noga więcej w gabinecie stomatologicznym nie postanie!
Wczoraj było też organizowane spotkanie mojej grupy ze Szlachetnej Paczki, na które niestety nie dotarłam. Brakuje mi tego okresu, kiedy był czas działania wolontariatu. Miałam wtedy milion rzeczy na głowie bo jeszcze prawko, praktyki, szkoła... Ale jak wracałam codziennie do domu, około dwudziestej, padnięta jak pies Pluto czułam, że żyję. A teraz trochę się zastanawiam czy brać udział w kolejnej edycji, bo przecież matura, coś od czego zależy moja przyszłość. I mam dylemat jak cholera ! Może do października spłynie na mnie jakaś złota myśl/rada, która pomoże mi dokonać właściwego wyboru.
Muszę się też pochwalić, że zrobiłam swoje pierwsze w życiu bezy i wyszły całkiem smaczne :) Jestem mistrzem cukiernictwa :D

Ja do grilla nawet nie podchodzę - nawet nie dlatego, że nie lubię grillowanego mięsa, ale z powodu moich niezwykłych umiejętności panowania nad ogniem. Gdy przekazują mi pałeczkę, cała rodzina zawsze zajada się węglem, a nie kiełbasą. :P
OdpowiedzUsuńPisanie pamiętnika jest wspaniałe, to takie oczyszczające. Tylko czasem ciężko znaleźć czas lub temat, na który można napisać, by nie wychodziło z tego ciągłe narzekanie lub w kółko to samo. Kto by pomyślał, że to wcale nie takie proste! Mimo wszystko życzę odnalezienia tego wyjątkowego notesu (jakie to szczęście, że nie jestem jedyna, która lubi się otaczać i pisać w ładnych przedmiotach!) i wytrwałości w prowadzeniu. Daj znać jak Ci idzie! ;)
Jeśli naprawdę czujesz, że chcesz wziąć udział w wolontariacie, nie rezygnuj z tego - zaplanuj sobie dzień tak, by pogodzić go z nauką; w końcu na pewno będzie Ci potrzebna jakaś odskocznia przy ciągłym ślęczeniu nad książkami, a będzie to pożyteczniejsze i bardziej satysfakcjonujące niż marnowanie czasu na seriale czy filmy. ;)
to możemy sobie podać rękę bo ja też często produkuję węgiel :D
Usuńco do pisania i braku tematu to akurat się zbytnio nie obawiam bo wydaję mi się, że mogę pisać bez końca i o wszystkim. Choć może nie do końca mi to wychodzi :D i masz rację, że zazwyczaj tworzy się narzekanie. Nic nie daje takiej weny jak potrzeba wyżalenia się. Ale jak to mówią - chcesz od artysty dobry utwór złam mu serce :D i dziękuję :) wytrwałość na pewno się przyda i oczywiście ten magiczny notes :D
Ja za grillem osobiście nie przepadam, przyznam, że weszłam na Twojego bloga i czytając pierwsze dwa zdania pomyślałam sobie "aha", i nie bardzo wiedziałam o co chodzi. Jak będę już kiedyś mieć własny gabinet stomatologiczny, to Cię zaproszę i zobaczysz, że nie będziesz mogła stamtąd wyjść:D Jeszcze nie wiem jakie dodatkowe atrakcje zapewnię, ale to się wszystko wyklaruje^^
OdpowiedzUsuńCo do wolontariatu, przemyśl to dobrze, zastanów się jak masz zamiar gospodarować czasem. Prawda jest taka, że im człowiek ma więcej na głowie, tym lepiej mu to wszystko wychodzi. Ale to kwestia organizacji;)
Życzę udanych wakacji, odpoczynku i dużo motywacji na przyszły rok;)
Tak, wiem. Niestety mam tendencję do nadmiernego przekombinowania :p ale niestety taka chyba już moja powikłana natura :D
Usuńmam nadzieję, że nie będę mogła wyjść z Twojego gabinetu dlatego, że tak mi się spodoba a nie dlatego, że umrę z bólu i wtedy trzeba mnie będzie już tylko wynosić :D
proponuję rozdawanie cukierków, najlepiej krówek - pacjenci będą wtedy często wracać :) ja osobiście liczę na zniżkę, jako, miejmy nadzieję, koleżanka po podobnym fachu :D
z tym brakiem czasu to właśnie zazwyczaj taki wychodzi paradoks. Czym masz go mniej tym więcej zrobisz, a z kolei nadmiar rozleniwia :)
Dziękuję bardzo i również życzę udanych wakacji i samych łatwych sesji, bo oczywiście, jestem przekonana, że od października będzie można mówić do Ciebie per Studentko :)