something I need
Zawsze mamy dwa wyjścia. Albo się ogarnąć albo czekać na cud. A to, którędy pójdziemy zależy już wyłącznie od nas samych. Gdybym miała tak wielką wiarę, że byłabym pewna, że wielkie cuda czekają na mnie za każdym zakrętem pewnie często bym skręcała. W życiu jednak nie jest tak łatwo. Cuda, owszem istnieją ale tak naprawdę nikt ich nie zauważa. Takim cudem jest na przykład życie, rodzina, wiatr, każda chwila, która już nigdy się nie powtórzy. Czasem trzeba potraktować je jak narzędzia albo materiały i zrobić z nich coś jeszcze bardziej wyjątkowego niż do tej pory a nie czekać na efekt zaczarowanego stoliczka, który sam się nakrywa. To właśnie w życiu jest najpiękniejsze. Że cały czas gdzieś podążamy, szukamy czegoś i ciągle nam mało. To jest taka dobra zachłanność, która nadaje nam jakiejś wartości, która rodzi świadomość, że przeżyjemy to życie, przejdziemy przez nie z podniesioną głową będąc bogatym w milion doświadczeń, emocji, uśmiechów ale też i smutków. Nie zawsze jest kolorowo ale czy gdyby było, bylibyśmy szczęśliwi? Pewnie monotonność by nas zabiła. A to, że wszyscy jesteśmy tacy różni jest wspaniałe. Inność nie ma nas poróżniać ale łączyć. Ma sprawiać byśmy byli siebie ciekawi i odkrywali się nawzajem. Byśmy odkrywali świat. Wszystkie jego barwy, smaki, dźwięki i zapachy. Chwytajmy w życiu wszystko co najlepsze bo życie to cud, który otrzymujemy tylko raz na całą wieczność. Żyjmy tak byśmy zawsze byli spełnieni i gotowi stąd odejść.
A co do przyziemnych spraw to miałam dziś całkiem interesujący dzień. Jadłam najdziwniejsze gofry świata z bitą śmietaną, truskawkami, sosem czekoladowym i toffi. Niezła mieszanka ale za to niebo w gębie. :)
Spotkałam się też dzisiaj ze swoją starą znajomą i tym samym podreperowałam moje życie towarzyskie, które ostatnio nie jest w najlepszym stanie. Ostatnie dni to błędne koło szkoła-dom. Przeszłam chyba ze dwadzieścia kilometrów i coś mi się wydaje, że moje nogi w dniu jutrzejszym będą przeżywać cierpienia. Ponadto zastanawiam się czy czasem nie zrobić sobie jutro wolnego. Jakoś dwie godziny lekcyjne nie są skuteczną motywacją żeby wstać o szóstej i wyjść z domu. W sumie później mamy klasową wycieczkę do sądu. Znowu. Ale muszę jeszcze to przemyśleć.
To tyle na dziś. Trochę pofilozofowałam ale tak mnie jakoś naszło. Buziaki :*

Komentarze
Prześlij komentarz