Tainted Love

Swego czasu nauczyłam się, że jeśli codziennie wyrażam za coś swoją wdzięczność to jest mi jakoś łatwiej funkcjonować. Może to głupota, też tak myślałam dopóki nie zaczęłam praktykować, ale kiedy codziennie znajduję powód do szczęścia analogicznie jestem szczęśliwsza. Baardzo często nie zauważałam, że mam powód do uśmiechu. Skupiałam się na tym co mnie denerwuje i wyprowadza z równowagi a przecież nie o to chodzi. W pewnym momencie miałam dość tego, że ciągle tylko narzekam i narzekam i końca nie widać. Jeśli zauważasz problem masz dwa wyjścia: albo coś z tym robisz, cokolwiek, albo zostawiasz tak jak jest i wkurwiasz się dalej. Motywującą jest chyba wizja siebie za kilka lat, dalej z nosem na kwintę. Jak tak na to popatrzyłam, przyszłościowo właśnie to stwierdziłam, że ja takiego życia na pewno mieć nie chcę. Owszem, każde emocje są w życiu ważne. Jeśli nie zaznasz smutku, nie skosztujesz w pełni radości jak mawiają. Więc pozwólmy sobie na całą gamę emocji: smutek, rozpacz, zażenowanie, radość, kompletną euforię... ale jeśli chodzi o te negatywne emocje to błagam - nie dajmy się im. Cierpimy na deficyt tak naprawdę szczęśliwych ludzi - zmniejszmy go!
    Wracając jednak do tematu wdzięczności, oprócz standardowych rzeczy typu: rodzina, dach nad głową, bla bla bla ja zawsze jestem wdzięczna za muzykę. Jak dla mnie to świetny manipulator emocji. W jakimkolwiek stanie bym się nie znajdowała muzyka zawsze działa jak miód dla duszy. Poprawia humor, wycisza, motywuje, pozwala ukierunkować myśli. Czasem mam wrażenie, że bez muzyki bym nie przetrwała. Ja po prostu kocham dźwięki. Chociaż sama muzyki tworzyć nie potrafię - jeszcze - to przyjmuje ją w każdej postaci. Od klasycznej, przez rap, po ostrego rocka. No ubóstwiam.
  Dziś dzielę się z Wami kawałkiem, którego nie powinniście słuchać tuż przed snem, jeśli chcecie usnąć. Rozbudza totalnie! Mi osobiście daje power. Miłego słuchania. Pozdrawiam zza drugiej strony ekranu! :)


 

Komentarze

Popularne posty